Chyba nie tak miało być

Kto jeszcze nie podsumował zakończonych w niedzielę mistrzostw świata? Chyba tylko ja, więc po powrocie do domu, pora znowu wziąć się do roboty.

W poniedziałek we wszystkich mediach ostro ruszyło podsumowanie mistrzostw. Najczęściej przewija się stwierdzenie, że była to impreza niespodzianek. Zaproponowałbym przesunięcie nieco środka ciężkości w tej dyskusji i stwierdzenie jak w tytule, kreśląc... 

Raz na dwadzieścia lat

Francja została mistrzem świata pokonując 4:2 Chorwację w finale rozegranym w Moskwie. Naprawdę trudno byłoby w tym meczu na cokolwiek narzekać.

A narzekali przecież dzień wcześniej Belgowie i Anglicy na przemęczenie turniejem przy okazji walki o trzecie miejsce w Sankt Petersburgu. Widać w finale dostaje się dodatkowych sił. Bo toczony był w szybkim tempie, a do tego emocjonujący i widowiskowy.

Jakim ja jestem szczęściarzem!

Uświadomiłem to sobie, gdy jechałem pociągiem na kolejny mecz. Kibic z Japonii zapytał mnie ile ich już obejrzałem. Odpowiedź była dla niego...

Podliczyłem i podałem mu liczbę (wtedy z siedem czy osiem). Otworzył jak mógł najszerzej oczy z niedowierzaniem. Zapytałem ile on dotychczas obejrzał? Jeden mecz. Szykował się z podnieceniem na drugi. Dlatego stałem się obiektem owej zazdrości.

Gorzej niż w czwartej lidze

Najniższe podium mistrzostw świata już zajęte. W meczu o trzecie miejsce rozegranym w Sankt Petersburgu Belgia pokonała Anglię 2:0.

To była moja trzecia wizyta w tym mieście podczas mistrzostw. Sankt Petersburg jest przepiękny, wręcz nierzeczywisty. Jego złote kopuły i iglice przytłaczają bogactwem. Niestety ma też wady. Przede wszystkim kapryśny klimat, czyli szaro-bure niebo...

Jeszcze kilka uwag po drugim półfinale

Usłyszałem pytanie – czy można sobie wyobrazić Chorwację jako mistrza świata? W piłce wszystko można sobie wyobrazić, dlatego jest tak fascynująca.

Na pewno w kadrze finalisty nie ma za wiele gwiazd z najwyższej półki. Luca Modrić oczywiście poza dyskusją. To jeden z najlepszych rozgrywających we współczesnym futbolu. Z jego wizją gry z przeglądem pola w każdej, z pozoru nawet niezbyt...

Polityka, niestety…

Chorwacja pokonała po dogrywce Anglię 2:1 i w niedzielę zagra z Francją w finale mistrzostw świata na stadionie Łużniki w Moskwie.

Przez ostatnich kilka dni można było odnieść wrażenie, że ten mecz był najwyżej dodatkiem do wydarzeń i komentarzy, które szczęśliwie dla gospodarzy nie towarzyszyły dotychczas mistrzostwom. Ale od polityki nie da się uciec. Szczególnie tej w szerszym...

Z kim najlepiej… przegrać?

Francja wygrała z Belgią 1:0 w pierwszym półfinale piłkarskich mistrzostw świata rozgrywanych w Rosji. I po dwudziestu latach znów może zdobyć tytuł.

Gdyby rozgrywać mecze bez piłki, półfinał Francja – Belgia odbyłby się przynajmniej kilka razy. Tyle w obu reprezentacjach podobieństw i zależności. To przecież pojedynek Manchesteru City z Manchesterem City, Manchesteru United z Manchesterem United...

Ty, po prostu kosmos

Rosjanie pogodzili się już z odpadnięciem z finałów mistrzostw świata. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie śledząc informacje w miejscowych mediach.

Wyczuwa się głównie dumę. Dlatego pojawiły się galerie zdjęć pod tytułem: „Momenty, których nie zapomnimy”. Gazeta „Metro” na jednym ze zdjęć zamieściła trenera sbornej Stanisława Czerczesowa, dając tytuł: „Ty, po prostu kosmos, Staszek”. I wyjaśniła...

Wylała rosyjska rzeka

W sobotę poznaliśmy skład drugiej pary półfinałowej mistrzostw świata. Trudno go uznać za niespodziankę, choć teoretycznie nie tak miało być.

Teoretycznie miało być inaczej, oczywiście za sprawą gospodarzy. Zanim wyszli na swój mecz, Anglicy mierzyli się ze Szwedami. Zwycięstwo pierwszych 2:0 przyjęto w Rosji bez emocji i podniecenia. To miał być ewentualny przeciwnik miejscowej reprezentacji...

Europa!

Znamy pierwszą parę półfinałową mistrzostw świata. I przed dwoma kolejnymi ćwierćfinałami wiadomo też, że w finale zagrają drużyny z jednego kontynentu.

Francja wygrała 2:0 z Urugwajem, co bardzo mnie cieszy. Zasłużyła na ten awans jak mało kto. Trudno szczęśliwie wygrać najpierw z Argentyną, a potem z Urugwajem. Nawet mając w pamięci wpadkę urugwajskiego bramkarza przy drugiej bramce.