Nasi tu byli

Polacy pozostawili po sobie ślad w Tbilisi. Piłkarze przede wszystkim wynikiem, trudnym do zaakceptowania przez gościnnych Gruzinów. Kibice znacząc swój szlak.

Chciałem napisać w tytule, że Polacy podbili Tbilisi, ale porównanie nie byłoby zbyt fortunne, biorąc pod uwagę wiele tragicznych momentów, jakie przeżyło to miasto. Po meczu ruszyłem na spacer. Gruzińska stolica jest pięknie położona, a właściwie wciśnięta w dolinę...

Wreszcie w odwróconych rolach

Polska rozbiła w Tbilisi Gruzję 4:0. Bycie Polakiem w piątkowy wieczór na stadionie Dinama stanowiło powód do dumy. Dlatego przyjmowałem gratulacje!

Gdy mecz się kończył od razu pomyślałem jak przywita mnie gruziński przyjaciel Alexander Jibładze. Dlatego nie byłem zdziwiony stwierdzeniem, którego oczekiwałem: "A nie mówiłem"? Wynik nie stanowił dla niego żadnego zaskoczenia. Zaskoczeniem był raczej...

Strajk trwa już ósmy rok

Jeśli Gruzja wygra w piątek z Polską w Tbilisi, będzie prawdziwy cud. Tak mówią sami Gruzini. I naprawdę ciężko znaleźć kogoś, kto miałby inne zdanie.

Mojego przyjaciela Alexandra Jibładze nie widziałem ładnych parę lat. Nie mogliśmy się więc nagadać, gdy mnie odebrał z lotniska. Kiedy przerobiliśmy tematy obowiązkowe po tak długiej przerwie, zaczęliśmy rozmawiać o piłce. Wtedy Aleko stwierdził...

Wiadomo, to jest Kaukaz!

Reprezentacja Polski wybiera się do Tbilisi na mecz eliminacyjny z Gruzją. Ja też. Mam w pamięci swój pierwszy pobyt w tym kraju. A przy okazji pewne obawy.

Byłem tam... Aż musiałem dokładnie policzyć. Niewiarygodne, że minęło już siedemnaście lat! W październiku 1997 roku samolot z reprezentacją Polski, opromienioną zwycięstwem 3:0, poleciał prosto z Kiszyniowa do Tbilisi. To był koniec eliminacji do mistrzostw świata. 

Budżet robiący różnicę i zatrucie pucharami

Zakończyła się pierwsza runda sezonu zasadniczego Ekstraklasy. Choć do rozegrania jesienią jeszcze cztery wiosenne kolejki, można pokusić się o podsumowanie.

Nie wszystkie wnioski będą odkrywcze, ale na pewno godne zastanowienia. Choćby ten – pieniądze szczęścia nie dają, ale dobrze je mieć, szczególnie w piłce. Dlatego nie przez przypadek lideruje Legia, czyli klub z największym budżetem. Największym to mało powiedziane. 

Na pochwały przyjdzie czas

Właśnie dowiedziałem się, że trwa złota polska jesień. Co do tej za oknem, nie miałem żadnej wątpliwości. Ale okazuje się, że trwa także piłkarska.

Nie ma mowy o pomyłce, bo wcześniej trafiłem na opinię, że to wymarzony październik dla polskiej piłki! Czyli odczucia są dość powszechne. Skoro ten niedawno zakończony miesiąc był wymarzonym, widać jak straszny przez lata panował marazm, skoro naprawdę niewiele potrzeba do...

Zaczynam lubić Berga!

Legia zapewniła sobie awans do kolejnej rundy Ligi Europejskiej. Czwartkowy mecz był ciekawy. Na boisku, bo poza nim ciekawie jest zawsze. Nawet za bardzo.

Do Warszawy przyjechał ukraiński Metalist Charków. Gospodarze pokonali go, choć nie bez trudu, 2:1. Wygrali czwarty kolejny mecz w tych rozgrywkach. I po raz czwarty różnicą jednej bramki. Styl na pewno nie rzucający na kolana, ale kogo obchodzi styl, gdy drużyna zdobywa...

Jedenaście problemów, jeden grzech główny

Barcelona zapewniła sobie w środę awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Hiszpańskie media przyjęły to bez entuzjazmu, żeby nie powiedzieć z rezerwą.

Barcelona wygrała w Amsterdamie z Ajaksem 2:0. Na dwie kolejki przed końcem zajmuje drugie miejsce w grupie F z dziewięcioma punktami, mając nad trzecią w tabeli drużyną z Holandii siedem punktów przewagi. Przy okazji dwie bramki zdobyte przez Lionela Messiemu... 

Tata podsumował synka

Właściciel Zawiszy Bydgoszcz nazwał zawodników swojego klubu „pseudopiłkarzami”. Jest to o tyle ciekawe, że przy okazji sam sobie strzelił samobója.

Radosław Osuch, bo o nim mowa, ostrzegł za pośrednictwem strony internetowej należącego do niego klubu, że: "Żarty się skończyły". Skończyły się na pewno już dawno. Zawisza nie opuszcza przecież ostatniego miejsca w tabeli Ekstraklasy. A tu już niedługo koniec...

Każdy ma swój Bayern, Borussię też

W sobotnim meczu Bundesligi byłej i obecnej drużyny Roberta Lewandowskiego wygrała ta druga. Ale zdecydowanie więcej pisze się i mówi o pierwszej.

Aż musiałem się chwilę zastanowić kiedy oglądałem na Wembley niemiecki finał Ligi Mistrzów? Czy to możliwe, że zaledwie przed rokiem? Nie tylko możliwe, ale pewne. Jak niewiele potrzeba czasu, by tak wiele zmieniło się w układzie sił. Ale tylko w Bundeslidze. W Lidze Mistrzów...