Definitywny koniec miodowego miesiąca

Roman Kosecki wreszcie głośno powiedział to, co lepiej zorientowani wiedzieli od dawna. Jego współpraca ze Zbigniewem Bońkiem jest daleka od ideału.

Należałoby zapytać – czy mogła być inna? Nie sądzę. Boniek, zręczny polityk, namaścił Koseckiego na swego wiceprezesa. Ten przyjął propozycję współpracy, która od początku przypominała małżeństwo z rozsądku. A że miesiąc miodowy był długi, wszystko wydawało się przebiegać w idealnym porządku... 

Kto komu nie pomógł?

Mariusz Stępiński w lecie został piłkarzem 1.FC Nürnberg. Na razie nie zagrał w 1.Bundeslidze nawet minuty. Za słaby? Na pewno tak, choć nie tylko….

Stępiński w maju skończy dziewiętnaście lat. Pele w jego wieku był już mistrzem świata. On mistrzem świata nie będzie raczej na pewno. Kim będzie? Teraz zależy już tylko dd niego. Choć wcześniej mogło jeszcze od innych.

Kto komu kogo wcisnął?

Andrij Szewczenko został asystentem trenera reprezentacji Ukrainy. To tylko oficjalna wersja wydarzeń sprzed trzech dni, czyli sprawy z podwójnym dnem.

Może nawet potrójnym, wszystko zależy od interpretacji i od źródła informacji. A o takie na Ukrainie trudno. To znaczy trudno znaleźć takie, które można by uznać za absolutnie pewne. Samemu trzeba więc cierpliwie próbować kojarzyć fakty.

Lewandowski ma duże szanse

Reprezentacja Polski zdobyła już trzy punkty w finałach mistrzostw Europy we Francji. Taki wniosek można wyciągnąć po środowym meczu w Poznaniu.

Spotkała się w nim z Serbią, wręcz idealnie dobranym i wymagającym przeciwnikiem. Zamiar był taki, by w czterech ostatnich meczach towarzyskich przed EURO 2016 zagrała z drużynami odpowiadającymi charakterologicznie rywalom w grupie C. Pomysł bardzo...

Boruc ma fajnych kumpli

Adam Nawałka szuka piłkarzy do reprezentacji w rodzimej lidze. Roy Hodgson też. Na tym niestety podobieństwa z niedawnym rywalem w grupie się kończą.

Teoretycznie prezesów obu federacji łączy jeszcze postulat ograniczenia liczby cudzoziemców w krajowych ligach. Ale nowy szef The FA, Greg Dyke, pragnie tego po to, by znalazło się w klubach miejsce dla młodych-zdolnych Anglików, odpowiednio się...

Loooooooodu!

Okazuje się, że w piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych. Oczywiście niemożliwych do wyobrażenia. Ostatnie dni upewniły mnie w tym przekonaniu.

Zawsze, gdy czytam takie wiadomości, pierwsza reakcja jest oczywista – przecież to kosmiczna bzdura. Wysłannicy Barcelony będą na meczu pucharowym Ajaksu z Fenerbahce obserwować (między innymi) Arkadiusza Milika jako kandydata do potencjalnego transferu. 

Moralność po bawarsku

Jestem zniesmaczonym tym, co w ostatnich dwóch dniach działo się wokół Roberta Lewandowskiego. To dowód, jak bezgranicznie obłudna jest współczesna piłka.

Chodzi niby o drobiazg, choć tak naprawdę o coś znacznie poważniejszego. Lewandowski, jako kapitan reprezentacji Polski, został poproszony o wytypowanie najlepszych piłkarzy i trenerów ubiegłego roku w plebiscycie FIFA i „France Football”. Karnie wywiązał się z miłego...

Messi i wszystko jasne

Byłem na meczu Argentyny ze Szwajcarią w Sao Paulo. Trudno się było generalnie nim zachwycać. Ale warto się było zachwycać wyczynami jednego grajka.

Patrząc co wyrabiał na boisku Lionel Messi zastanawiałem się kto wcześniej wymyślał te wszystkie teorie, że za wiele nie daje reprezentacji Argentyny. Na pewno nie wszystko mu wychodziło, wiele piłek stracił. Ale mógłby nie stracić, gdy zawsze dopadało go ze... 

Przygnębiający wieczór z wesołkiem z Cypru

Matematyczne szanse - ten zwrot robi ostatnio w polskiej piłce zawrotną karierę. Najpierw w kontekście reprezentacji, od wczoraj także Legii.

Nadzieja umiera ostatnia, a zwrot „matematyczne szanse” jest jak wytrych otwierający (raczej uchylający) już niemal zatrzaśnięte drzwi. Dlatego w przyszłym tygodniu z tymi szansami zmierzy się w Charkowie reprezentacja, a...

 

Dużo trudnych pytań

Coraz więcej komentarzy po meczu ze Słowacją. To akurat nie dziwi. Dziwi co najwyżej, jak dużo czasu potrzebowali niektórzy, by zrozumieć rzeczy oczywiste. 

Całe zamieszanie, jakie obserwuję po smutnym piątkowym wieczorze, jest tylko potwierdzeniem wniosku, do którego doszedłem już dawno temu – w Polsce nie ma żadnej odpowiedzialności za słowo mówione i pisane.